Po wspólnej wyprawie do urokliwej Bretanii (klik), zapraszam Was na kolejną podróż kulinarną, tym razem do gorącej i tętniącej życiem Hiszpanii. Przeniesiemy się na Majorkę, czyli największą wyspę archipelagu Balearów, której smaczna kuchnia jest owocem ścierania się dwóch, tradycyjnych zajęć mieszkańców - rybołówstwa i rolnictwa, które dominowały na wyspach przed
rozwojem przemysłu turystycznego. Po tygodniu spędzonym na tej pięknej wyspie, z pewnością mogę stwierdzić, że tutejsza kuchnia jest bogata, różnorodna i wykwintna. Bez wątpienia na długo zapamiętam smak świeżych owoców morza, paelli i domowego vino de la casa!
Tuż po przylocie na Majorkę, zmęczona po długiej podróży, marzyłam tylko o jednym - pysznym, domowym winie oraz typowej, hiszpańskiej paelli. Całę szczęście nie zawiodłam się - podano ją, jak tylko zasiedliśmy do stołu! Pealla składa się przede wszystkim z ryżu z dodatkiem szafranu, podsmażanym i gotowanym na metalowej patelni z dwoma uchwytami (paellera lub paella). Na Majorce paelle serwuje się ze świeżymi owocami morza lub rybami, z dodatkiem sezonowych warzyw. Jest pyszna!
Tradycyjna kuchnia Majorki, poza paellą, może poszczycić się jeszcze wieloma innymi, znakomitymi daniami. Z racji rozwiniętego rolnictwa oraz bogactwa warzyw, mieszkańcy bardzo często przygotowują sopes
mallorquines, czyli pożywne zupy warzywne, podawane z kawałkami wiejskiego chleba. Z dań głównych szczególnie zasmakował mi wykwintny tumbet, przygotowywany ze smażonych lub grillowanych bakłażanów,
czerwonej papryki, pomidorów i ziemniaków z czosnkiem i pietruszką.
Czasem dodaje się także mięso, jednak najlepiej smakuje wersja
wegetariańska. Nie mogę nie wspomnieć o arròs brut („brudny ryż”), który uznawany jest przez smakoszy za
obowiązkowe danie kuchni majorkańskiej. Potrawa przyrządzana z mięsa
zajęczego (można też spotkać wersje z mięsem króliczym, kurczakiem czy
wieprzowiną) i warzyw – takich jak cebula, pomidory, karczochy i inne,
jest podawana w głębokim talerzu i spożywana łyżką. Uwierzcie, danie jest grzechu warte!
Podczas jednej z wędrówek po lokalnych targach, dowiedziałam się, że bardzo słynnym produktem na Majorce jest sobrassada, czyli surowa suszona kiełbasa, wyrabiana ze zmielonego mięsa wieprzowego, przyprawiona solą,
słodką i ostrą papryką, pieprzem, rozmarynem, tymiankiem i oregano.
Prawdziwym rarytasem jest sobrassada z mięsa lokalnej majorkańskiej rasy
czarnej świni, ja jednak nie odważyłam się jej spróbować... :)
"Słodkie dziurki" nie powinny przejść obojętnie obok tradycyjnej ensaïmady, czyli ciasta w kształcie spirali wyrabianego z mąki,
wody, cukru, jajek i tłuszczu wieprzowego. Od XVIII wieku, wraz z filiżanką czekolady stanowi typowy podwieczorek. Obecnie jest na tyle rozpowszechniona, że spożywanie ensaïmady jest stałym elementem podczas tradycyjnych świąt i
fiest.
Zarówno sobrassada, jak i ensaïmada są markami produktów
regionalnych, a ich nazwy i technologie wytwarzania prawnie chronione w
Unii Europejskiej (denominación de origen).
Na Majorce wszystkie potrawy przeważnie popija się winem. Najlepsze gatunki pochodzą z Manacor, Binissalem i Porres. Większość restauracji podaje dobre i niedrogie wino
domowe, tzw. vino de la casa. Dobry posiłek należy zakończyć
ułatwiającym trawienie likierem ziołowym (hierbas).
Każde wino świetnie smakuje z tapas, czyli tradycyjnymi hiszpańskimi przekąskami, serwowanymi niemalże w każdej restauracji lub specjalnie do tego przygotowanych, "bar tapas". Warto się tam udać i spróbować świeżych oliwek, wędlin lub cocas de verdura – podawanego na zimno kruchego, cienkiego ciasto z papryką i innymi warzywami. Smaki te, uwierzcie, długo jeszcze będą za mną chodziły... :)
Czytając ten tekst i podziwiając zdjęcia mam ŚLINOTOK...i mega apetyt na oliwki, a właściwie to już na wszystko. Ta Majorka tak daleko, muszę więc zadowolić się lokalnymi marketami.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć powyższemu komentarzowi. Całkowita zgoda. Dopiero parę dni temu "odkryłam" ten blog i bardzo mi się podoba. "Buszuję" po nim z wielka przyjemnością!
OdpowiedzUsuń