niedziela, 18 sierpnia 2013

Od cydru do calvadosu, czyli o normandzkich trunkach z jabłek

Calvados to słowo, które słyszał każdy, ale niewiele osób wie, do czego je przypisać... Wielu z nas będzie przywoływać w swej głowie wyłącznie słowa piosenki Kasi Klich "Calvadosu cierpki smak w ustach ciągle mam....". Sporo w nich prawdy - otóż calvados to mocny alkohol, destylat z cydru – wina powstałego z jabłek. Zatem gdyby narysować drzewo genealogiczne calvadosu, z pewnością miałoby ono kształt... jabłoni!    

By dowiedzieć się więcej o tych francuskich alkoholach, zapraszam Was na wycieczkę do Dolnej Normandii, do urokliwej miejscowości Domfront, w której... zwiedzałam muzeum miejscowych trunków, poznałam przemiłych właścicieli oraz... troszkę zakręciło mi się w głowie od znakomitego cydru i calvadosu! :) 

Wracając z wyspy Mont Saint Michel zatrzymałam się w malutkiej, francuskiej miejscowości Domfront. Już na pierwszy rzut oka było widać, z czego słynie ta mieścina - wszędzie dookoła rozpościerały się zielone sady, wypełnione dorodnymi jabłoniami. Nie przypadkowo mówi się, że to właśnie normandzie sady dostarczają cydrowych jabłek najwyższej klasy!

Przy jednej z krętych, zielonych dróg widnieje szyld "Muzeum cydru i calvadosu" - jako wielka fanka tego pierwszego trunku, nie mogłam przepuścić okazji, by dowiedzieć się, jak ten pyszny, delikatny napój jest produkowany - od zasadzenia jabłoni, aż do zakorkowania  butelki! 

Jednak muszę się przyznać, że to  nie cydr przykuł moją uwagę... a calvados, czyli alkohol produkowany w Dolnej Normandii już od XVI wieku!


Co ciekawe, w Domfront, jako jednej z nielicznych miejsc w Normandii produkuję się również... calvados gruszkowy! Ma nieco bardziej rześki smak i jest odrobinę bardziej słodki - zaręczam, smakuje wszystkich paniom, nawet tym, które zwykle mocne trunki omijają szerokim łukiem... :)


Calvadosu dotyczą te same zasady co wiele innych alkoholi, czyli im starszy, tym lepszy! Przeważnie trunek z jabłek destylowany jest dwukrotnie, a minimalny czas jego leżakowania po destylacji to około dwa lub trzy lata. Calvados może poszczycić się etykietką z unijną apelacją AOC (fr. Appellation d’origine contrôlée), co znaczy że tylko w jednym regionie - Normandii - może go produkować.

Calvados najczęściej pije się po jedzeniu, na dobre trawienie. Można zatem się usprawiedliwić, że to nie ciągatki do alkoholu, a wyłącznie kwestie zdrowotne skłaniają nas do przechylania kieliszka z tym trunkiem :) Calvadosem można się również  delektować przed posiłkiem lub dodawać do kawy (wtedy jednak tracimy wymówkę pro-zdrowotnego picia!). Najczęściej jednak alkohol ten pije się sam, schłodzony do temperatury 5 stopni, w małych kieliszkach z nóżką lub koniakówkach. 

Mam nadzieję, że zrobiłam Was ochotę na łyk tego smacznego, jabłkowego alkoholu - zanim jednak znajdzie się on w pięknej, smukłej butelce, przechodzi długą, żmudną drogę produkcji, w której najważniejszym krokiem jest wyprodukowanie... cydru.
O nim teraz słów kilka!


Pierwszy etap produkcji cydru to zbieranie dojrzałych jabłek. Do produkcji trunku dopuszcza się tylko 48 przemysłowych odmian jabłek uprawianych w Normandii. Nie są to jabłka przeznaczone do zwyczajnego spożycia - są to małe owoce, z niezwykle intensywnym aromatem. 
Na zdjęciu przedstawione są stare, XVIII wieczne "maszyny", które za pomocą szpikulców zbierały jabłka z ziemi, a następnie zrzucały do wiklinowych, wielkich koszy. W krótkim czasie zastąpiono je lepszymi, ponieważ podczas "dziurawienia" jabłek szpikulcami, tracono zbyt dużą ilość drogocennego soku...

Z koszy przerzucano jabłka do mycia, a następnie przekładano je pod walec, poruszany za pomocą pracy koni. Jabłka były rozgniatane, a następnie drewnianą łopatą przekładane do prasy - w ten sposób uzyskiwano sok. Niepotrzebną pulpę dawano do jedzenia zwierzętom (które, jak żartował właściciel - były wielce niezadowolone, że do pulpy, w ramach popitki dostają wodę...a nie pyszny cydr!).



Cydr wytwarzany jest przez fermentację moszczu jabłecznego w sposób zbliżony do produkcji piwa techniką górnej fermentacji. Przed laty, proces ten zachodził w maszynie przedstawionej powyżej. Wielka maszyna krążyła z jednej wsi doi drugiej, przeciągana za pomocą koni. Gdy cydr był już gotowy, pozostałe wioski schodziły się, by degustować ten smaczny, jabłkowy napój. Była to świetna okazja do wspólnych zabaw, tańców, swawoli...! :)




No dobrze - cydr już gotowy, czas na produkcję butelek i korków! 
Co ciekawe, pierwszym rzemieślnikiem, który w Normandii zajął się ich produkcją był... Portugalczyk! 

Produkcja korka ma trzy etapy. Dobrej jakości korek jest prasowany, a następnie wycina się z niego pojedyncze korki za pomocą żeliwnej wyciskarki. Na tak przygotowanych korkach drukuje się nazwę producenta lub nazwę trunku. 



Butelki do cydru przypominają kształt butelek szampana - w podobny sposób są również korkowane, wraz z charakterystyczną, metalową zawleczką.



Produkcja dębowych beczek....



... oraz efekt finalny - zakorkowana, zielona butelka, pysznego, lekko musującego cydru! 



To już finał naszej wspólnej wizyty w muzeum normandzkich trunków. Na koniec, już z wyraźnymi wypiekami i uśmiechem na twarzy, przedstawiam Wam uroczych właścicieli - w rękach ze swą dumą, jabłkowym i gruszkowym calvadosem! :) 

I jeszcze coś dla naszych milusińskich - domowy przetwory i soki z jabłek. Zabrałam koszyczek soków na drogę powrotną, w obawie przed skutkami normandzkich trunków i lekkim bólem głowy... :) 



4 komentarze:

  1. Brawo za super wpis :) A calvados... uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pytanie ! Czy ta ładna dziewczyna w czerwonej bluzeczce to autorka bloga?
    Gratuluję tekstu, chętnie pojechałbym w to magiczne miejsce, no i ... napił calvadosu czy cydru u "źródła"...
    Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję "pióra".

    OdpowiedzUsuń